wtorek, 11 marca 2014

Od Shyninga

   Zamurowało mnie. Błękitny basior przywalił Jackowi w pysk. Smoki wkurzone jego reakcją, dmuchnęły mu ogniem w twarz. Opadł bez sił na ziemię. Myślałem, że żyje. Lecz po chwili Sombra przyłożyła mu ucho do piersi i pokręciła smutno głową. Wstąpił we mnie okropny żal, który wypalił mi wnętrzności(nie dosłownie xd). Koniec z nim.
   - Shyning...Zawołaj szamanów...może coś się uda. - Sombra zaniosła jego ciało do jaskini. Poczułem ucisk w gardle. Anashelle. Nagle smoki jakby obudziły się ze snu, dmuchnęły w nas dymem. Nic nie widziałem. Usłyszałem okropny kaszel więc pobiegłem w tamtą stronę. Kiiyuko opadła bez sił w ramionach innego wilka. Miałem nadzieję, że nikomu nic się nie stało.
   Anashelle, Feniks oraz Amy otoczyli zmarłego dookoła. Ja wyszedłem. Nie chciałem na to patrzeć. Obok mnie przebiegła wygłodniała Anabells.
   Po godzinie wszyscy wyszli z radosnymi minami na pysku.Lionel żył!
   - Co się stało z Anabells? - zapytałem kiedy zobaczyłem, że jej brakuje. Sombra zignorowała mnie. Wszyscy cieszyli się z bohaterskiego czynu Lionela. Zauważyłem, że brakuje mu ran,zadrapań które tak szybko by się nie zagoiły. Coś tu jest nie tak.
<Ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz