Gdy otworzyłam oczy, ujrzałam przed sobą najwspanialsze śniadanie. Rozejrzałam się wokoło i ujrzałam Kimm'iego stojącego obok. Powoli wstałam, bezszelestnie do niego podeszłam i pocałowałam w policzek.
- Cześć...
- Dzień dobry - odpowiedział. - Nie jesz śniadania?
Spojrzałam w stronę jedzenia. Powoli do niego podeszłam i zaczęłam jeść, cały czas patrząc na basiora. Gdy skończyłam, ponownie do niego podeszłam. Położyłam głowę na jego ramieniu.
Kimm pocałował mnie w czoło. Jeszcze mocniej się w niego wtuliłam. Wdychałam jego zapach. Cieszyłam się, że na tym świecie są tacy jak on. Nachyliłam się i szepnęłam mu do ucha:
- Kochany jesteś...
- Dla Ciebie warto... - odparł. Pocałowałam go.
- Kocham Cię...
- Ja też... - powiedziałam. Po jakimś czasie wstałam. - Nie no, bez przesady!
Kimm wciąż miał zamknięte oczy i nachylał się w moją stronę. Zanim okazało się, że mnie nie ma na odpowiednim miejscu, było już za późno. Zarył pyskiem w ziemię. Zaśmiałam się.
- Brawo! - zawyłam.
- Nie ma tak dobrze... - powiedział.
Wziął mnie za łapy i zaciągnął do morza. Piszczałam jak dwulatka. Gdy dotknęłam wody, zakręciłam kikutem ogona i ochlapałam partnera. Śmialiśmy się w głos. Po chwili wypłynęliśmy na głęboką wodę. Kimm zatrzymał się przede mną, roześmiany i powiedział.
<Kimm?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz