- Powiem krótko, przegrywamy. Nie mamy tyle sił, by z nimi walczyć.
Byłam inna. Wojna mnie zmieniła. Zdawałam sobie sprawę, że mam pod opieką mnóstwo wilków i byłam gotowa za nie walczyć. Lionel podszedł do mnie.
- Kochana. Kolorowa nie jesteś, ale to nie znaczy, że masz taka być! Daj im nadzieję!
Zastanowiłam się. Bycie alfą nie było takie łatwe jak by się zdawało. Spojrzałam na Lionela i dostrzegłam w jego oczach coś, co przypominało mądrość. Jednak czym prędzej zakrył to uśmiechem. Skinęłam powoli głową i wróciłam na pole bitwy.
Zastałam tam coś cudownego. Smoki zaczęły się wycofywać! Byłam szczęśliwa, jednak wiedziałam, że to nie koniec. Wbiegłam na polanę i zajęłam się pierwszym z brzegu smokiem.
Nagle zobaczyłam coś kątem oka. Była to Thalia. Podbiegła do mnie i zawołała.
- Sombro! Mam nową moc!
Uśmiechnęłam się do niej, jednocześnie walcząc ze smokiem. Cieszyłam się, że się rozwija i odkrywa nowe zdolności. Zaczęłam myśleć jak matka! Pokręciłam głową. Za późno...
Poczułam uderzenie. Smok zadrapał mnie w bok. Z rany sączyła się świeża krew. Zignorowałam ją. Spojrzałam na bestię z nienawiścią. Nie mogłam dać się zabić... Nie tak!
Wywołałam samozapłon. Ale dzisiaj to było coś więcej... Byłam istotą stworzoną z ognia. Nie wilkiem. Spojrzałam na smoka płonącymi oczyma. Ryknęłam na niego. W jego oczach zabłyszczał strach. Uśmiechnęłam się cynicznie i skoczyłam na niego.
W tym momencie odkryłam, że smocze łuski nie są odporne na ogień. Płomień zabłysnął jeszcze jaśniej. Rozstawiłam łapy i zagłębiłam zęby w jego gardle. Na pysk falami polała się krew. Zeskoczyłam z potwora i przyglądałam się jak padał ze złowieszczą satysfakcją...
Rozejrzałam się. Nikogo nie było w moim polu widzenia. Nagle zza krzaków zaczęły powoli wyłaniać się wilki. Obserwowały mnie ze strachem. Nie ważyły się podejść bliżej niż na kilka metrów.
Spojrzałam po sobie. Wyglądałam jak potwór. Sierść miałam pozlepianą od krwi i chwiałam się na nogach. Zdałam sobie sprawę, że dłużej się nie utrzymam. Padłam na ziemię. Wszystko stało się niewyraźne. Potem nastała ciemność...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz