Wybiłem Smoki przed jaskinią. Nagle zobaczyłem Lionela.
- Gdzie biegniesz?! - Zawołałem ale nie słyszał. Pobiegłem na przód. Smoki nie dawał za wygraną.
Walczyliśmy tak, aż pewien duch kobiety przyleciał by nam pomóc.
"Żona barona" - Pomyślałem. Wybijała smoki uderzając je celnie w serce.
Moja "bańka" była słabsza więc ją wyłączyłem. Widać mam nową moc. Usiadłem, a obok Sombra. Nagle przybiegł Lionel. Kobieta podeszła do nas . Okazało się, że baron nie będzie już chyba nam groził. Zostaliśmy tylko my. Ja i alfa. Zabrała mnie na sam środek łąki. Była zniszczona. Mamrotałem jakieś zaklęcia i pojawiła się otoczka.
- To aby nikt nie zapomniał co tu się działo... - Powiedziałem z uśmiechem. Wpatrywała się we mnie.
- A-ale ja nie chcę, aby nasze szczeniaki wychowywały się w takim miejscu.
- Dadzą radę, każdy powinien wiedzieć o naszym zwycięstwie. Chwila szczeniaki?! - Spojrzałem gwałtownie na waderę.
- No tak, zapomniałam ci powiedzieć.- Powiedziała zarumieniona. - Jestem w ciąży...
Złapałem ją i podrzuciłem. Taki byłem szczęśliwy! Uśmiechnąłem się do alfy.
- Widać, że Charlie będzie mieć rodzeństwo. - Zaśmiałem się. Sombra była także wesoła.
-Więc chcesz żeby to miejsce było zielone i piękne tak?
- No, tak...
- To patrz! - Zawołałem i rzuciłem jedno zaklęcie na otoczkę. Wszystko było idealne, co do liścia. Ale gdy przeszedłem przez otoczkę z waderą, znów stało się brudne i zniszczone.
- Co o tym myślisz? Trochę mojego, trochę twojego.
<Sombra?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz