Po tym jak zniknęła pobiegłem ie sił w łapach z powrotem. Z pewnością dawno minęło ,,Niedługo wrócę". Byłem lekko rozkojarzony.
Gdy dotarłem na miejsce pani zamku już wybiła połowę smoków. Z nieprawdopodobną prędkością i dokładnością zadawała ciosy proso w serce. Wilki stały oniemiałe i patrzyły, aż większość ruszyła, aby pomóc rannym. Zostali tylko Kimm i Sombra.
Podszedłem do nich i przysiadłem się. Jak gdyby nigdy nic zacząłem oglądać ptaki lecące w górze. Spojrzeli na mnie zaskoczeni, a Sombra podeszłą do mnie.
- Czy ty wiesz, co to ma być? Czy ja o czymś nie wiem?
Opowiedziałem im więc pokrótce całą historię, a kiedy skończyłem wszystkie smoki leżały martwe.
Niewysoka kobieta podeszła do mnie i skinęła mi głową.
- Możesz przychodzić kiedy chcesz. Porozmawiam z mężem. Od dzisiaj jesteś przyjacielem pani na zamku Tasaroth. A teraz porozmawiam z twoją alfą. To ona, prawda? - wskazała na Sombrę. Skinąłem.
- Ty i cała twoja wataha także jesteście moimi przyjaciółmi. A teraz żegnajcie.
I zniknęła. To był koniec wojny ze smokami, ale nie koniec naszej watahy. My będziemy wieczni, dopóki nie wyginie ostatni z wilków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz