sobota, 29 marca 2014

Od Kimm'iego

   Przechadzałem się jak zwykle po lesie gdy nagle coś zapiekło moją głowę. Złapałem się za nią. Ból był nie do zniesienia. Jednak musiałem poczłapać na skaj łąki. Tam złapałem kijek i narysowałem coś w takim stylu:

   Przypominało to znak omega. Upadłem koło niego pozbywając się wszystkich myśli.
   Otworzyłem oczy. Byłem w wielkiej dżungli.
    - "No super teraz tylko go znaleźć" - Mruknąłem. Po co najmniej godzinie szukania w tej puszczy zobaczyłem małą łączkę. Na jej środku stało gigantyczne drzewo zwane przez większość: Święte Drzewo Natury. To one dawały moce istotom o tym żywiole oraz pozwalało na rozwijanie się organizmów. Jednym słowem - to było drzewo, które było królem natury. Skłoniłem się.
    - Kimm, czy podczas napaści smoków myślałeś o mnie? - Zapytało drzewo w wilczym języku. Tak jego kolejna możliwość to dużo znanych języków...
    - Tak. - Skłamałem. Myślałem o watasze i o tym, że ją stracę.
    - Nie, Kimm. Mnie nie okłamiesz.
    - Nie, nie myślałem. - Mruknąłem spuszczając głowę. Drzewo zgięło się i musnęło mnie dolnymi gałęziami.
    - Teraz ci przebaczam, ale biada ci jak jeszcze raz to zrobisz. Brak mnie to brak natury. - Powiedziało i po chwili wracałem do realnego świata. Drzewo było ukryte w dziwnym miejscu ale każdy może je znaleźć.
   Rozszerzyłem oczy i ujrzałem białą waderę. Odskoczyła w bok.
    - Wybacz, ja myślałam że...
    - Nie żyję? - Zaśmiałem się. Kiwnęła głową. Wstałem, otrzepałem się i zamazałem znak. Gdy się odwróciłem wadera spojrzała się na mnie zaskoczona. Chyba po raz pierwszy spotkało ją takie coś.
<Chris?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz