Miałam wrażenie że spadam. Bo spadam.Spadam... Spadam. Spadam!!
Dopiero teraz się zorientowałam że spadam z nieba dokładniej jakiś smok porwał mnie i puścił gdy był na samej górze. Ale ja nie byłam głupia. Zawsze marudziłam, że nie widać mi skrzydeł, i że to wielka wada, ale teraz ta wada stała się cechą. Gdy utrzymałam równowagę poleciałam w górę. Smok zdziwiony podleciał do mnie ale ja byłam szybsza.Wskoczyłam na kark błękitnego smoka. Ten wił się i kręcił ale ja jak zawsze lepsza. W końcu poddał się i dał się ujeździć Mam przewagę. Smok nagle stał się bardziej gorący i jego łuski pokrył ogień.
- No dawaj mały! - poleciłam mu i przeleciałam nad głową smoka zabijając go wielkim nożem (żywioł sprawiedliwej walki)
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz