poniedziałek, 24 marca 2014

Od Lionela CD Sombry

  Sombra powiedziała, że mam wybrać sobie smoka. Ale ja nie chciałem. Podszedłem do jednego z nich, równie zniechęconego jak ja.
    - Co ty sobie wyobrażasz?! Jak mogłeś?! - ryknął rozwścieczony.
    - To nie moja wina! A ty to niby co? Myślisz, że jesteś święty? No to masz problem! - odwrzasnąłem.
   Wszyscy patrzyli się na nas jak na idiotów. Ale my robiliśmy coś dziwnego. Sam nie wiem co.
    - Dobra, koleś, przesadziłeś! Od teraz będziesz latał ze mną!
    - Nie, bo ja z tobą! Ja jestem ważniejszy!
   Podbiegłem do niego i wskoczyłem mu na grzbiet. I wtedy stało się coś nieoczekiwanego. Smok zamienił się z ogniowego w cienia. Jego charakter radykalnie się zmienił. Warknął na mnie ostrzegawczo i złowieszczo, a ja trochę się przestraszyłem. Rozłożył potężne skrzydła i wzleciał. Nie słyszałem więc rozmowy, która toczyła się na dole.
    -To Kharankhui, największy z nas. Matka pochodziła z Mongolii, a ojciec z Rumunii. Lubi jak mówią na niego Flaharan. - powiedziała Rea.
    - Aha. -odpowiedziała Sombra. Nagle doszedł ich straszliwy ryk ze strony Flaharana.
    - Milczeć, głupie! Nie godziłem się na takie rzeczy! Więc biorę zacnego wilka i odlatuję, gdzie oczy wilcze mnie nie ujrzą!
   I odleciał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz