Nie lubiłam świata poza watahą. Dużo tam wilków których chcą zapolować na takie dziwadła jak ja.
Nagle zza krzaków wyłonił się feniks. Popatrzyłam na niego z pogardą.
-Czego się gapisz?! To wszystko wasza wina, że muszę nosić w sobie tą okropną bestie! - warknęłam na ptaka. Ale od razu zrobiło mi się go żal - Przepraszam... Po prostu jestem trochę wstrząśnięta - powiedziałam, ale znów pomyślałam, że jestem rąbnięta. O dziwo ptak mi odpowiedział! A mianowicie tak:
-"Nie obrażać mnie! Jestem feniksem ! I nikt nie ma prawa mnie obrażać!".
-Ekhem, czy ty do mnie mówisz? - zrobiłam na niego wielkie oczy -Może ja faktycznie jestem rąbnięta!?
-Foch forever -parsknął feniks tym razem nie w moich myślach- Jestem fenomaroforeverfochmen skrót Feni.
- J-ja jestem T-Thalia.
Chciałam o coś jeszcze zapytać, ale nagle zza tego samego krzaka wybiegła Amy.
-Ha! Mam cię ty zasuszona kuropatwo! - krzyknęła na Fena.
-Nie! - pisnęłam -To jest Fen, nie jedz go!
-Posłuchaj tej dziewoi! - machnął ognistym skrzydłem na mnie.
-O-On gada!
<Amy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz