poniedziałek, 24 marca 2014

Od Lili

   Byłam na spacerze w górach. Zapuściłam się chyba poza granice naszej watahy, a na pewno byłam bardzo daleko od reszty. Nagle poczułam się dziwnie nieswojo. To było takie uczucie jakby ktoś mnie obserwował, ale w pobliżu nie było żadnego wilka poza mną.
   Weszłam na nieosłoniętą drzewami polanę na szczycie najwyższej góry, ale od razu skuliłam się za krzakiem. Na łące leżała wielka biała smoczyca. Nagle utkwiła wzrok we mnie. Nie podnosiła się. Przeszył mnie zimny dreszcz. Strasznie się bałam, ale podeszłam do niej i usiadłam w bezpiecznej odległości. Smoczyca patrzyła na mnie spokojnie.
    - W-w-witaj-przełamałam się, ale nadal czułam strach.
    - Dzień dobry wilczyco-powiedziała także z nutą lęku w głosie smoczyca.
    - Co tu robisz-spytałam z zaciekawieniem.
    - Gdy trwała wojna przyleciałam tu z innymi smokami, ale nie lubię walki więc siedziałam tu cały czas z moimi jajami.Niestety straciłam poczucie czasu.Wojna się skończyła. Cała moja rodzina zginęła. Nikt nie przyszedł tu do mnie by mi o tym powiedzieć. Teraz muszę opiekować się moimi jajami. Niedługo wyklują się młode.
    - Smoki, które przeżyły wojnę są teraz na terenie naszej watahy i są naszymi towarzyszami. Możesz ze mną pójść. Inne smoki są bardzo towarzyskie i na pewno cię polubią.
    - Ale co będzie z moimi jajami?-spytała zasmucona.
    - Smoki mają własną jaskinię z trawiastymi dywanami i słoneczną łąkę. Będziesz mogła spokojnie się nimi zająć.
    - Dobrze. Nie przedstawiłam się -zaśmiała się.- Nazywam się Cazador. Siądź mi na grzbiecie i pilnuj by moje jaja nie spadły.
    - Jestem Lili- powiedziałam wspinając się na nią.
   Usadowiłam się na grzbiecie Cazador i wykonałam to co mi poleciła. Po chwili smoczyca wzniosła się w górę i poszybowała nad czubkami gór.Po jakimś kwadransie loty wylądowałyśmy na Smoczej Łące.
   Był tam tylko Falahar. Zsiadłam z grzbietu mojej towarzyszki i podprowadziłam ją w stronę drugiego smoka stojącego przy wejściu do jaskini. Cazador usiadła na trawie, położyła jaja obok siebie i okryła je skrzydłami.
    - Witaj jestem Falaharan - przedstawił się kłaniając się lekko smoczycy.
    - Cześć jestem Cazador- zarumieniła się i spojrzała na niego.
   Smok położył się obok w bezpiecznej odległości by jej nie sparzyć. Cazador przysunęła się do niego i przytuliła go. nie oparzyła się. Flahar był trochę zakłopotany.
<Lionel?Ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz