Zachichotałam cicho i pomyślałam, że to najszczęśliwszy dzień mojego życia. Po chwili odwdzięczyłam mu się tym samym, a on trochę się zdziwił... Zauważyłam że z końcówki jego ogona unosi się dym.
- Feniks ogon ci się pali- zawyłam. Szybko zamoczył koniec ogona w jeziorze. Po tym zdarzeniu nastała cisza, a po niej głośny śmiech. Śmialiśmy się tak do póki Feniks nie wtrącił...
<Feniks?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz