piątek, 7 marca 2014

Od Lili cz. 2

   Gdy Katrina zniknęła w Lesie szliśmy dalej i nie zwracaliśmy na nią uwagi, bo myśleliśmy, że tylko się zgrywa i nie weszła do Lasu tylko schowała się za drzewem, żebyśmy jej nie widzieli.Gdy po kilku minutach nie dołączyła do nas zaniepokoiliśmy się i pobiegliśmy sprawdzić co się stało.W gęstej mgle nie było widać niczego, a zwłaszcza mojej siostry.Trochę przestraszeni weszliśmy do Mrocznego Lasu.Nie uszliśmy nawet 50m. i zobaczyliśmy Katrinę leżącą na ziemi.Serce waliło jej jak młot.Błędnym wzrokiem wpatrzona była w pobliskie drzewo.
  -Biegnij szybko.Przyprowadź Anashelle, Sombrę i kogo tam spotkasz po drodze.-powiedziałam do Charlie.Ona bez słów odwróciła się i pobiegła wykonać rozkaz.Ja i Feniks sprawdziliśmy co takiego jest na tym drzewie w które Katrina się wpatruje i nic nie znaleźliśmy.Charlie wróciła z Sombrą i Anashelle, była też z nimi Linda, której jeszcze za dobrze nie znam.Powiedzieliśmy im co zaszło.Zastanowiliśmy się co mogło się jej stać i przeszukaliśmy najbliższą okolicę.Bez skutków.Po chwili Charlie znalazła coś na tym drzewie, które wcześniej przeszukiwaliśmy z Feniksem.
   -Hej!Wszyscy chodźcie zobaczyć co znalazłam.-powiedziała wadera.
   Wszyscy podeszliśmy do niej.Pod mchem na korze był wyryty symbol ☯.Nikt nie wiedział w jakim celu go tam umieszczono.
    Anashelle przyłożyła łapę do pnia.W tej chwili ryt zaczął świecić.Zza światła wyłoniły się dwie smugi cienia,-czarna i biała-które najpierw przybrały kształt chmury dymu, a potem bliższy sylwetce wilka.Miały one czerwone, skrzące się oczy, ale nie były straszne.Ich wzrok wydał mi się przyjazny i dziwnie znajomy, jak oczy rodziców, których nie znałam.
    Widma podeszły do Katriny, położyły na niej łapy i rozpłynęły się w powietrzu.Po chwili Katrina zerwała się trochę zdezoriętowana i otrzepała futro z ziemi.Nic nie mówiła.Wszyscy chcieliśmy jak najszybciej z tąd iść i tak też zrobiliśmy.Przez całą drogę nikt nic nie mówił.Po powrocie Katrina zaszyła się w najgłębszym kącie...

< CDN >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz