Ruszyłem biegiem. Nic tu po mnie. Moja mp3 ryczała mi w uszach kiedy biegłem. Słuchawki ukradłem jakiemuś człowiekowi gdy zbliżyłem się do jednego z ich miast. A właściwie nie ukradłem, tylko przekonałem go swoimi argumentami, tylko nie wiem czemu odbiegł z krzykiem. No, ale zostawił swoje słuchawy firmy Pony. Albo Sony? Jakoś tak.
Biegłem sobie i biegłem i bieeeeeeeeeeeeeeeeeeeegłem, aż zauważyłem jaskinię. Spojrzałem na niebo i widać było, że dzień się kończy. Przebiegłem więc te parę metrów i wszedłem.
W jaskini siedziało parę wilków i wilczyc. Moją uwagę przykuła czarno-czerwona wadera. Wyglądała na samicę alfa.
-Dobry wieczór. - powiedziałem jak gdyby nigdy nic.
Patrzyli się na mnie jak na idiotę. Tak też się czułem. W pewnym sensie.
-A ty skąd tu? - spytała mało kolorowa wadera alfa. Nie lubię niekolorowych wilków. I niefajnych mordek.
-Nie podoba ci się? Zawsze możesz oddać. - odparłem.
-Dziwny jesteś. Chcesz dołączyć do watahy? - zapytała wesoło.
-Jasne!
Roześmiałem się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz