niedziela, 9 marca 2014

Od Sombry CD Thalii

   Jack milczał. Nie rozumiałam co to znaczy, ale wiedziałam jedno. Bliźniak czy nie, nie miał prawa nas atakować!
  - Odejdź... - warknęłam.
  - Słucham? - odparł.
  - Odejdź! - ryknęłam na całe gardło. - I nigdy nie wracaj!
   Smok cofnął się przerażony. Jack rozejrzał się wokoło, a gdy ujrzał całą naszą watahę wpatrzoną w niego groźnym wzrokiem, zwątpił. Popędził smoka do lotu. Ten oddalił się i osiadł z powrotem na wieżyczkach zamku. Patrzyłam tam jeszcze przez chwilę, ale nic nie sugerowało aby mój brat miał ponowić atak.
   Poczułam, że unoszę się w powietrze. W moich uszach zadźwięczały wiwaty, a oczy zaślepił blask w oczach innych. Podrzucali mnie, krzyczeli i gratulowali. Delikatnie zeszłam na ziemię. Podziękowałam wszystkim i odwróciłam się, chcąc wracać do jaskini.
   Kątem oka zobaczyłam jakiegoś konia. Tyle, że to nie był zwyczajny koń, on płonął! Ruszyłam w jego stronę, ale ten pogalopował do lasu. Pobiegłam za nim. Rumak zatrzymał się na łące, a wokół niego latały feniksy. Podeszłam do niego powoli.
  - Spokojnie... - mruczałam.
   Zarżał. Byłam pewna, że chce mi coś powiedzieć! Wciąż go uspokajałam, aż w końcu nie wierzgał, nie stawał dęba, nic nie robił. Po jakimś czasie zawył i zniknął w popiele. Rzuciłam się w tamtą stronę, przerażona. Nie chciałam aby coś się stało temu zwierzęciu.
   Gdy stanęłam obok sterty liści i prochu, zobaczyłam w nich Thalię. Czym prędzej wyciągnęłam ją stamtąd i otrzepałam z brudu. Była nieprzytomna. Powoli cuciłam ją, jednak dało to skutek dopiero po godzinie.
  - Co się stało? - spytała Thalia.
  - Byłaś... byłaś... - nie mogłam się wysłowić. - Byłaś takim jakby koniem i...
  - Fenikshorse! - krzyknęła. - O nie, to się znowu stało!
  - I co mamy z tym zrobić? - zapytałam.
  - Musimy... - przełknęła ślinę. - Musimy iść do Shyininga.
<Thalia?>

1 komentarz:

  1. Kolejne wyjaśnienie: Tym opowiadaniem zwolniłam Anabelles z napisania opowiadania jako Jack.

    OdpowiedzUsuń